Dziś trochę dalej i wyżej. Odwiedziłem odpowiednik naszych Ząbkowic, czyli Burg Frankenstein. Klimatyczny zamek na szczycie, odrobinę niższym niż Melibokus. Później to już normalka 6-7% plus kilka ścianek 15-20%. Piękne równe serpentyny w dół z asfaltem równym, jak stół. Aż strach puścić klamki 😉 Temperatura zaczęła wzrastać powyżej 25 st. C, więc trzeba było wrócić do bazy.
Trasa: Bikenbach-Burg Frankenstein-Seeheim-Staffel-Bensheim-Gadernheim-Fuerth-Heppenheim-Alsbach
Skład: solo
Dystans: 106km
Czas jazdy: 5h11
Średnia: ~ 20.5km/h
Przewyższenia: ~ 1431m
Melibokus 517 m.n.p.m., to jazda obowiązkowa, będąc w tej okolicy. W 2015 roku, atakowałem go na krosie. Tym razem na szosie. Na samą górę, równa asfaltowa ścieżka. Podjazdy 7-12%, więc daje szansę pojeździć. Dalej kilka mniejszych górek, ale pozornie, bo tam też równy asfalt, ale podjazdy do 21%. Dobrze, że założyłem kasetę 32, bo na 28 chyba miałbym problem z podjazdem, bez przerwy 😉 Takie zgrabne wzniesienia, że nie wiedziałem kiedy nabiłem ponad 1000 metrów w górę
Trasa: Alsbach-Melibokus-Auerbacher Schloss-Jugenheim-Alsbacher Schloss-Alsbach
Skład: solo
Dystans: 52 km
Czas jazdy: 3h00
Średnia: ~17.5 km/h
Przewyższenia: ~1032 m
Przyszedł czas na nadrabianie zaległości. Od dwóch lat planowałem pojechać tego tripa. Teraz doszła dodatkowa motywacja. Jak tak dalej będzie szła dobra zmiana, wypierdzielą nas z UE. A pięknie jeździ się bez paszportu, po górach – poezja Dojazd pociągiem z do Aachen, jeszcze w Niemczech (3 przesiadki). Lekki obsuw czasowy, bo mi sie jeden ciapąg spóźnił w Koeln i nie zdążyłem na kolejny (10 min na przesiadkę), ale i sukces bo w Mainz miałem 5 minut na przesiadkę, a dziad też się spóźnił 3 minuty… więc zdążyłem w dwie. Granice z Holandią i Belgią załatwiłem w ciągu godziny. Z Belgii do Luksemburga trzeba było dojechać przez Niemcy, bo droga w górach w remoncie, całkowicie nieprzejezdna. Cały czas góry 5-12% przewyższenia po kilka kilometrów wspinaczki. Do stolicy Luksemburga, o tej samej nazwie, dotarłem po zmroku. I tu szok. Po godz. 20 nie ma czynnych żadnych stacji benzynowych, czy punktów gastronomicznych – nie ma gdzie kupić wody. Myślałem, że na dworcu Luxemburg Central mi się uda… Gdzież tam, żadnego baru sklepu nic. Jeden „turek” w centrum stolicy – za dwa litry wody… 15 EURO (nie pomyliłem się 4×0.5L x3.50 EURO). Także jakby ktoś planował tripa w tamtych rejonach, pamiętajcie na noc woda i jedzenie ze sobą. Zaopatrzony w wodę, przejechałem nocną porą przez Francję i wjechałem do Niemiec. W Niemczech całodobowe stacje ARAL były dostępne, ale nic mi po nich
Po drodze zahaczyłem o słynne traktatowe Schengen w Luxemburgu, na granicy DE i FR.
Góry non-stop, więc przy okazji zrobiłem swój nowy rekord przewyższeń 4545m
Trasa: Aachen(DE)-Holandia-Belgia-Niemcy-Luxemburg-Francja-Niemcy
Skład: solo
Dystans: 305 km
Czas jazdy: 16h20
Średnia: ~ 19 km/h
Przewyższenia: ~ 4545 m
Tam mnie jeszcze nie było. Wyjazd o g.18, aby uniknąć upałów, ale jak się okazuje, trzeba było wyjechać ze 6h wcześniej, bo to co się działo na zakopiance, przerosło moje najśmielsze przypuszczenia. Permanentny korek, TIRy stojące w obu kierunkach, a pasy tak wąskie, że nie da się przejechać koło ciężarówek. W większości brak pasa awaryjnego, a pobocze wysypane żużlem, gdzie wjazd na coś takiego = kapeć. Żeby tego było mało, wyż i piękne niebieskie niebo, gwarantujące ekscytujące doznania termimczne, przy wzniesieniach 8-11%, temperatura 43 st. C. Ogólnie zaliczone i nie sądzę, abym się tam pojawił na szosie przed oddaniem nowej drogi, czyli w zasadzie nigdy 😉
Trasa: Wrocław-Oświęcim-Wadowice-Zakopane
Skład: solo
Dystans: 342 km
Czas jazdy: 14h53
Średnia: ~23 km/h
Przewyższenia: ~2238 m
