Ostatnia, niestety :(, z moim małym kolarzem, dłuższa wyprawa. Mój Synuś w nowym sezonie będzie miał większy rower, więc pewnie dystanse będą większe chociaż jak na 6-latka, blisko 50km to wynik naprawdę godny podziwu (jego życiówka to 51km).
Po tygodniu postanowiłem ponownie przejechać ścieżką rowerową w okolicach Milicza. Na miejsce dojechaliśmy autem po godzinie jazdy. Tym razem z synkiem i jego kolegą. Chłopaki dzielnie jechali przez całą trasę 45km. W połowie drogi zjedliśmy obiad w Miliczu i dalej w trasę. Ekspozycje pociągów na trasie zostały zwiedzone bardzo dokładnie Jeszcze raz gorąco polecam przejazd ścieżką.
Zgodnie z planami, pojechałem zobaczyć ścieżkę rowerową Sułów-Milicz, w towarzystwie Piotrka. Żeby się nie rozdrabniać, nie dojeżdżaliśmy, jak leszcze 😉 z Wrocławia autem, tylko całość rowerem 😉
Pogoda w normie, temperatura też, choć w południe trochę przygrzało, ale krótko.
Przejechaliśmy przez najbardziej urokliwe tereny Doliny Baryczy, oraz groblami prowadzącymi przez Stawy Milickie. W Rudzie Sułowskiej zjedliśmy po smażonej rybie, pycha Chwile później dojechaliśmy do Sułowa i celu naszej wyprawy.
Ścieżka rowerowa została zbudowana w miejscu torów wąskotorówki kursującej pomiędzy Sułowem, a Miliczem. Długość 20km.
Ścieżka naprawdę robi wrażenie. Co kilka kilometrów są fajnie przygotowane miejsca odpoczynku, więc można śmiało jechać z dzieciakami. W dwóch miejscach jest ekspozycja lokomotyw i wagonów, które tam kursowały. Szkoda, że nie ma takiego fajnego obiektu bliżej Wrocławia, bo pewnie jeździły by tam tłumy rowerzystów.
Z powrotem jazda przez lasy w okolicach Milicza, górki i dolinki, duże prędkości i co najważniejsze po równym asfalcie – rewelacja.
Niżej kilka fotek z wyprawy – polecam przejazd – służę trasą na Garmina XP.
Pierwszy raz wziąłem udział w regularnych zawodach i to po górach :). Były dwa dystanse MINI 28km (jedna pętla) i MEGA 48km (dwie pętle). Na liście było 99 osób, z czego do mety dojechało 79 osób. Trasa średnio trudna. Praktycznie cała w lesie, w większości drogi kamieniste i korzenie.
Pojechałem oczywiście 48km, bo co się będe rozdrabniać
Zająłem 59 miejsce z czasem: 03h21:15.51,
moja prędkośc średnia: 14.31km/h,
strata do zwycięzcy: 01h25:12.31 (prędkość średnia: 24.82km/h)
strata do poprzedzającego: 00h05:59.22 (prędkość średnia: 14.75km/h)
Czas mogłby być poniżej 3 godzin (miejsce < 50.). Niestety miały na to wpływ czynniki (głownie brak doświadczenia), o których poniżej:
- brak znajomości trasy/zły rozkład sił - o imprezie dowiedziałem się 4 dni przed, więc nie mogłem zrobić rekonesansu po trasie. Dopiero po pierwszym okrążeniu miałem świadomość jak rozłożyć siły, przez co niepotrzebnie oszczędzałem się na pierwszym okrążeniu i na metę przyjechałem z dużym zapasem sił
- sprzęt czyli rower niezbyt nadający się do tak karkołomnych zjazdów. Na tego typu imprezy trzeba mieć rower do zjazdów z amortyzatorami przód/tył z dużą amplitudą ugięcia. Niestety moj sprzęt ma małą strzałkę ugięcia i jest twardy, co odbiło się na moich nadgarstkach. Zjazdy powyżej 30km/h po kamieniach, czy korzeniach mogły skonczyć się poważnym wypadkiem więc nie miałem innego wyjścia, jak naciskanie hamulca. Co miało niewątpliwy wpływ na czas przejazdu. Z przyjemnością patrzyłem na konkurentów na rowerach do zjazdów (downHill), którzy na stokach rozpędzali się do 40-50km/h.... Do zjadów ze stoków przydaje się tylny amortyzator, mój złomek tego nie posiada :/
Różnica poziomów: 220.6 m
Wysokość wjazdów: 946.5 m
Wysokość zjazdów: -947.1 m
Max wysokość: 393.3 m
Min wysokość: 172.7 m
Ogólnie impreza super i z pewnościa nabyte doświadczenie będzie miało wpływ na zakup nowego roweru. No i następnym razem się poprawię