Zbierało się na padanie, ale się nie zebrało. Pierwsze 30km pojeździliśmy z Synkiem wokół Wrocławia, po południu wyjechałem na 3 i pół godzinki pojeździć gdzieś dalej. Po górkach. Wiadomo najlepsze, żeby się trochę skatować, to górki wokół Trzebnicy. I tak pękło 80km w dość szybkim tempie.
Po drodze obejrzeliśmy paradę kilkuset motocykli Harley-Davidson
GPS powariował, zgubił cześć tracka w pętli wokół Wrocławia, a jak jechałem drugą trasę, to w okolicach Obornik Śląskich się zwiesił, dlatego aż trzy tracki
Profil i prędkości (Wrocław-Trzebnica-Oborniki Śląskie)
Pierwszy całkowicie słoneczny dzień tej wiosny, 16-18 st. C, zimny wiatr. Poważniejsza pętelka w towarzystwie Piotrka. Trenujemy przed wyjazdem nad morze
Zgodnie z planami, pojechałem zobaczyć ścieżkę rowerową Sułów-Milicz, w towarzystwie Piotrka. Żeby się nie rozdrabniać, nie dojeżdżaliśmy, jak leszcze 😉 z Wrocławia autem, tylko całość rowerem 😉
Pogoda w normie, temperatura też, choć w południe trochę przygrzało, ale krótko.
Przejechaliśmy przez najbardziej urokliwe tereny Doliny Baryczy, oraz groblami prowadzącymi przez Stawy Milickie. W Rudzie Sułowskiej zjedliśmy po smażonej rybie, pycha Chwile później dojechaliśmy do Sułowa i celu naszej wyprawy.
Ścieżka rowerowa została zbudowana w miejscu torów wąskotorówki kursującej pomiędzy Sułowem, a Miliczem. Długość 20km.
Ścieżka naprawdę robi wrażenie. Co kilka kilometrów są fajnie przygotowane miejsca odpoczynku, więc można śmiało jechać z dzieciakami. W dwóch miejscach jest ekspozycja lokomotyw i wagonów, które tam kursowały. Szkoda, że nie ma takiego fajnego obiektu bliżej Wrocławia, bo pewnie jeździły by tam tłumy rowerzystów.
Z powrotem jazda przez lasy w okolicach Milicza, górki i dolinki, duże prędkości i co najważniejsze po równym asfalcie – rewelacja.
Niżej kilka fotek z wyprawy – polecam przejazd – służę trasą na Garmina XP.