Ok. godz. 9.40 wyjechałem w kierunku Strzelina. W Ludowie Polskim, dołączył kumpel i razem ruszyliśmy w kierunku Sobótki. Po 2h wjechaliśmy na Przełęcz Tąpadła od prawej strony. Przerwa na grilla, a na niebie zaczęło błyskać i grzmieć. Więc szybko zbieraliśmy się do powrotu. Zmoczyło nas w Sulistrowicach i rzucało żabami, aż pod sam Strzelin.
Dystans przyzwoity, przejechałem 171km, kumpel 80km. Czyli powoli wraca mi forma z poprzedniego sezonu, gdzie bywały weekendy po blisko 500km :]
Plan był trochę inny, bo miałem dojechać do Paczkowa i wtedy dopiero wracać, czyli miało paść 160km…, ale przeciwny (południowy) wiatr na poziomie 20-25km/h skatował mnie niemożliwie. Za Strzelinem postanowiłem, że trochę odpocznę i pojadę z bocznym wiatrem i skierowałem się w kierunku Niemczy. Ale to też niewiele pomogło, bo podmuchy spychały mnie na pobocze – więc mała masakra 😉
Za to z powrotem, z wiatrem i z górki, jechało się wyśmienicie Padło 107km, czyli bez rewelacji.
Z Kamiennej Góry dotarłem do Lwówka autem. Tutaj nocleg i ok. godz. 10 wyjazd do Wrocławia. Oczywiście nie najkrótsza drogą bo to przecież nie ma większego sensu 😉
Plany były bardziej ambitne. Atakowałem 240-250km, niestety zabrakło dnia. Za szybko się robi ciemno i słabo się jedzie w ciemnościach, zwłaszcza po drogach gdzie jest większy ruch. Pękło tymczasem 210km i póki co ta liczba będzie moim rekordem życiowym 😉
Profil trasy i prędkości
Zaczyna od Brzegu Dolnego
Już tu kiedyś przejeżdzałem, jak jechałem w maju 208km
Kawałek do nastepnej miejscowości na trasie
Podobno grunt jest drogi. A co powiecie na takie mejsce na dom? :)
Szersza panorama. Pomysł przedni.
Wreszcie Żmigród
Dalej i dalej
Przstanek w lesie. Rezerwat ptaków w Dolinie Baryczy
Jesień coraz bliżej, a tu się wreszcie pogoda robiła. Dziś Zaatakowałem południowo-wschodnie okolice.
Szkoda, że mi się nie chciało robić zdjęć w Wiązowie… miejscowość zatrzymała się mniej więcej w latach 50-60… ogromny rynek wybrukowany „kocimi łbami”, dziury, łata na łacie. Dosłownie ciężko jechać rowerem, bo mało tego, że kocie łby, to jeszcze jezdnia pozapadana po kilkanaście centymetrów. Szok.